02 grudnia 2016

NIE MIERZ INNYCH SWOJĄ MIARĄ, CHRISTMAS PHOTO CHALLENGE i INSTA MIX





* Wpis jest trochę na żarty, trochę na serio. Wiem, że załapiecie, ale wolę uprzedzić. Żeby nie  było :p


Program kulinarny typu Masterchef. Gość specjalny pokazuje krok po kroku jak zrobić dobry sernik. Uczestnicy patrzą, zapamiętują, próbują, po czym otrzymują zadanie: zrobić taki sernik w 40 minut. Jako, że Ania w poprzednim odcinku gotowała najlepiej, dziś sernika robić nie musi. Stoi na balkonie i bacznie obserwuje wszystkich kucharzy. Podpowiada Markowi, żeby wyłączył gaz, bo mu się masło spali. Doradza Basi, żeby wzięła jogurt naturalny zamiast śmietany. Uśmiecha się do jurorów, wymieniają uprzejmości. Aż tu nagle zauważa, że Zośka robi sernik krok po kroku tak, jak pokazywał to gość specjalny. Składniki te same, kolejność ta sama, tylko udekorowała inaczej. Biegnie więc co sił w nogach do gościa specjalnego i niewiele myśląc, nawala na Zośkę.





Pytanie. A co Wy zrobilibyście na miejscu bacznej obserwatorki Ani? Czy
a) zachowali się dokładnie tak samo, poszli do gościa i powiedzieli: "Eeeeej gościu, a Zośka zerżnęła od gościa cały przepis na sernik!"
b) krzyknęli z balkonu do Zośki: "Eeeej Zośka, ale Ty musisz zrobić sernik równie smaczny, a nie identyczny!"

*****
Oczywiście, że tą zmyśloną historyjką piję do wczorajszej sytuacji, która miała miejsce na Instgramie. Ja, człowiek starej daty, nie ogarniający do końca wszystkich praw i tajników instagramowej dżungli, leżąc zasmarkana w tonie chusteczek higienicznych, zerżnęłam jota w jotę, kropka w kropkę, ba... nawet wykrzyknik w wykrzyknik, cały Christmas Photo Challenge od Martyny vel Modna Komoda. Wzięłam se go byłam jak Zośka przepis. I nie wiem jak Zośka, ale ja zrobiłam to zupełnie nieświadomie. Mój stary, durny łeb pomyślał, że lista zadań została wymyślona kiedyś tam przez jakiegoś Ktosia i że jest od wiek wieków taka sama. Pojęcia nie miałam, że listę zadań trza se ułożyć samemu. Swoją własną. Co roku inną. Haaaa... taka sytuacja! 

Na moje szczęście Komoda to człowiek mądry i błyskotliwy jest. Bardzo grzecznie i kulturalnie mnie opieprzyła, po czym skwitowała moje wyjaśnienia o braku świadomości jednym słowem: "Wiedziałam." Potem jeszcze urządziłyśmy sobie z tego małe śmieszki, heheszki i sprawa została uznana za niebyłą. Ale wiecie... ja jak to ja. Ze wstydu się spaliłam i oka pół nocy zmrużyć nie mogłam. Mimo braku winy jakiejkolwiek.




Jaki z tej - wydawałoby się dość błahej - historii morał? Jest ich kilka. I to całkiem niegłupich.

1. Nie mierzmy innych swoją miarą. Nie oceniajmy zbyt pochopnie. To, że Ty byłbyś w stanie zerżnąć coś od kogoś jota w jotę w pełni świadomie, w dupie mając konwenanse, nie znaczy, że ja też.

2. Powiadam Wam, jako moja mama zawsze powiadała mnie: Nie skarż dziecko! Nie skarż, bo jak się dowiedzą to Cię na korytarzu dorwą i oklep dostaniesz jak się patrzy. Jak widzisz, że ktoś zrobił coś nie tak podejdź, zapytaj, uświadom - może nie chciał. A dopiero jeśli okaże się, że to zwykły cham i prostak i zrobił to celowo - wtedy oczywiście, bez skrupułów - kabluj śmiało, bez krępacji. 

3. Robiąc komuś koło dupy, raczej nie zyskamy sympatii czy zaufania osoby, na korzyść której wydawało nam się, że działamy. Jeśli znamy (kolegujemy się czy obserwujemy na Instagramie) dwie osoby, stajemy po stronie jednej, a potem okazuje się, że tę drugą oskarżyliśmy bezpodstawnie, żadna z nich w przyszłości nie potraktuje nas poważnie. 

A wracając do wczoraj. Martyna jest świetną kobietą. Podziwiam i obserwuję ją od bardzo dawna. Uwielbiam jej poczucie humoru i (co może dla niektórych dziwnie zabrzmieć) jej zrzędliwe podejście do życia. To takie moje. Takie ludzkie. Takie polskie ;) A w jej wykonaniu takie słodkie i komiczne. Oglądam wszystkie (!) komodne Snapy. Czasem komentuję u niej na Insta. Wypełniając ankietę wyznałam jej nawet miłość ;) Zadeklarowałam w jednym z komentarzy chęć spotkania, kiedy ogłosiła, że będzie w Lublinie. Wydaje mi się również, że wspominałam Wam na Snapie jak bardzo lubię Martyny słuchać. Do tego jestem stara - za chwilę kończę 33 lata. Do tego bloga prowadzę od lat czterech, Instagram od trzech, You Tube i Snapchata coś ponad rok, więc jak mniemam dałam się Wam już dość dobrze poznać. I tak podsumowując to wszystko, czy naprawdę można było wywnioskować, że zerżnęłam ten durny challenge świadomie i celowo? Narażając się na wstyd stulecia, komodny opierdziel i pogardę oraz donos do prokuratury? :p Eeee???


Takie historie są najlepsze do zobrazowania pewnych kwestii. Postanowiłam Wam to wszystko opisać, bo ostatnio bardzo często (niestety) zauważam, że albo to świat jest jakiś "inny" albo ja. Spotkało mnie i słyszałam wiele sytuacji, w których zachowałabym się zgoła inaczej. Moja reakcja byłaby całkowicie odwrotna do tej, którą zastosowała jakaś osoba. Są rzeczy na które nie wpadłabym nawet podczas największej na świecie burzy mózgów! I tu nie chodzi o to, że jestem taka dobra, święta i nieskazitelna. Jestem po prostu tak wychowana. I pewne rzeczy, które mnie wydają się oczywiste i niemalże odruchowe, dla innych są dziwne i nie do pojęcia. Z przykładów dość błahych: nie do pojęcia dla laski na Insta było to, że bezinteresownie polecam Wam buty albo mówię, że wykupiony już wszędzie podkład Catrice HD Liquid Coverage właśnie rzucili w jednej z drogerii. Biegnijcie kupić! No ale zaraz... jak to? Mówię to za darmo? Nikt mi za to nie zapłacił? Nie dostałam za to ani butów ani nawet próbki podkładu? Nie może być! 



Może ja żyję w jakiejś błogiej nieświadomości. Ale czy naprawdę nie ma już na tym świecie ludzi, którzy chcą ot tak po prostu komuś pomóc? Podpowiedzieć. Doradzić. Bez korzyści materialnych? Niejednokrotnie słyszeliście ode mnie, że ten dzisiejszy świat to nie moja bajka. Taaak se biadoliłam, bo jak każdy z nas czasem ponarzekać lubię. Ale kurde... z roku na rok jest coraz gorzej. Jak tak dalej pójdzie to dobrowolnie odetnę sobie Internet (ja - internetoholik!), zabunkruję się w domu i zestarzeję się z godnością. Bo wiecie... ja psychikę słabą mam. A do podlubelskich Abramowic (Szpital Neuropsychiatryczny) niebezpiecznie blisko :p 

Na zakończenie tego wesoło-smutnego wywodu przedstawiam Wam przez mój własny mózg wymyślony i tymi ręcami napisany, instagramowy Christmas Photo Challenge. Zapraszam wszystkich do zabawy ;) Możecie dołączyć w każdej chwili ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz! Wasze opinie są dla mnie ważne i motywujące. Pozytywy dodają skrzydeł, a konstruktywna krytyka pozwala spojrzeć na daną stylizację z innego punktu widzenia.